Rekolekcje

Wielki Post 2012

Rekolekcje w Wielkim Poście 2012 roku – dla małżeństw w kryzysie, małżeństw niesakramentalnych, osób samotnych oraz cierpiących na różnego rodzaju uzależnienia, prowadził ks. dr. Czesław Parzyszek, pallotyn

Rozważanie IV

Powołani do Nadziei

Takie moje wyznanie: Jestem wzruszony, gdy patrzę na wasze twarze, jest w nich tyle światła, tyle dobra. Uważam, że trzeba to zagospodarować. I chciałbym, byście zawsze czuli się w kościele jak u siebie w domu. To jest ogromnie ważne. Dziękuję wam za wasze świadectwa, za obecność. Jestem zbudowany waszą postawą, choć nie możecie przyjąć Komunii św., ale pragniecie i z ręką na piersi podchodzicie po błogosławieństwo. Te pragnienia są bardzo ważne, w życiu duchowym mają swój głęboki sens. Gdy człowiek za czymś bardzo tęskni i bardzo pragnie to kiedyś się tak stanie.

Moi drodzy, może każdy z was powiedzieć tak: tyle było w życiu pięknych dni i przeminęły. Było tylu ludzi, którzy nas otaczali, już ich nie ma na ziemi. Tyle już przeżyliśmy rekolekcji, człowiek niby przeżywa, niby postanawia, a jednak wraca do tego wszystkiego. Stawiamy sobie pytanie, co pozostaje z tych właśnie dni, z tych spotkań cośmy tu przeżyli? Często mówimy: życie jest takie, że człowiek wraca do tych swoich błędów. Otóż nie jest to prawda. Życie jest trudne, ma wiele niespodzianek, ale nie jest tak, że jest ono beznadziejne.

Jeżeli zajrzymy do Katechizmu Kościoła Katolickiego, to znajdziemy tam słowa: ,,Jesteśmy powołani do zwycięstwa”. Nasza ziemia jest tylko ziemią pielgrzyma. Zobaczmy, jak szybko biegnie czas. Najpierw się czeka, kiedy będzie 18-stka, a później tak szybko umyka, aż chciałoby się zatrzymać czas. Był rok 2000, wielkie zagrożenia – co to będzie? A tu już jest 2012, już jest marzec! I tak czas biegnie, ale trzeba pamiętać, że czeka nas coś niesamowitego. Powie św. Paweł: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło, co zgotował Bóg dla tych, którzy Go miłują.

Właśnie chciałbym zakończyć te rozważania, rozważaniem o Nadziei. Jesteśmy powołani do Nadziei. Człowiek nie może żyć bez nadziei, wtedy usycha, słabnie. Powinniśmy w swoim życiu drążyć tę świadomość, że chociaż życie przemija, ono zmienia się tylko, a my przechodzimy do innego życia, gdzie czeka nas Chrystus z otwartymi rękoma, i ważne jest to, żebyśmy na Niebo zasłużyli. Postawmy zatem pytanie: jakie są źródła naszej Nadziei? Na czym oprzeć tę nadzieję?

Źródłem naszej Nadziei jest Chrystus

Powiedział przecież: Ja jestem z wami do końca i po wszystkie wieki. Jest z nami. On idzie z nami. On jest blisko nas. Tylko my nie zawsze to zauważamy. Nieraz sami mówimy: nie mam czasu na modlitwę. A właśnie chodzi o to, żeby w chwilach trudnych przypomnieć sobie: przecież ze mną jest Bóg. On jest bliżej niż ja sam. On jest źródłem mojej mocy, mojej siły, mojej nadziei, On jest jedyną nadzieją. Nikt nie ma większej miłości nad tę, gdy kto oddaje życie za przyjaciół. Przecież na drzewie krzyża powiedział: ,,Pragnę”. Tymi słowami jakby chciał nas wszystkich zaprosić i zobaczyć w Królestwie Ojca. Pragnę was, potrzebuję was, tęsknie za wami. Właśnie taki jest Bóg. Dlatego, moi drodzy, w górę serce! Młodzież w piosence śpiewa: Każde spojrzenie na krzyż, właśnie w nim jest tyle miłości do człowieka i troski o człowieka. Krzyż jest źródłem naszej nadziei i wielkiej miłości. Bóg chce, abyśmy byli szczęśliwi i mieli oczy zwrócone nie tylko ku ziemi, ale przede wszystkim ku Niebu.

Źródłem naszej Nadziei jest Eucharystia

Tak bym chciał was prosić, abyście tutaj szukali wzmocnienia, właśnie w Bożym słowie, które tu usłyszycie. Tu, w Eucharystii, nawet gdy nie możecie przyjąć Chrystusa sakramentalnie, niech w was zrodzi się to pragnienie i prośba: Panie Jezu, przyjdź. W życiu wewnętrznym jest właśnie coś takiego, jak Komunia duchowa, czyli głębokie pragnienie, zaproszenie Chrystusa. I wołam: Przyjdź Panie Jezu, tak bardzo Cię potrzebuję, tak bardzo Cię pragnę. Każda Msza św. niech będzie takim wielkim wołaniem.

Źródłem naszej Nadziei jest Kościół

Dzisiaj się tyle na Kościół narzeka. A co by było, gdyby nie było sakramentów w kościele? Pewien kardynał powiedział: Kocham kościół, ten kościół Chrystusowy, kościół pokoleń, kościół umarłych, żyjących, nienarodzonych... Kocham kościół tych, którzy byli przede mną i którzy będą po mnie. Kościół zrozumienia, wspólnych myśli, współczucia, radości i cierpień. Kościół, który śmieje się razem z człowiekiem i razem z nim płacze, Kościół, dla którego nikt nie jest obcy i któremu nic nie jest obojętne. Kościół, który potrafi czekać jak matka na swoje dzieci.

Kocham Kościół, który odszukuje ludzi tam, gdzie są, w miejscu pracy, odpoczynku... Kocham kościół, w którym ludziom nie powiodło się w życiu, w pracy, w małżeństwie, Kościół usunięty w cień, płaczących i smutnych. Kocham Kościół uznanych, ale i tych niedocenionych, świętych, ale i grzeszników. Kocham kościół ten święty, bo święty jest Jezus, który jest głowa tego Kościoła, tylu jest świętych, tylu męczenników...

Źródłem naszej Nadziei jest Pismo Święte

Ono jest słowem Nadziei, słowem Życia. Ono jest bardzo ważne. Czytajmy Biblię. Niech nas umacnia Słowo Boże, nad którym się pochylimy.

Źródłem naszej Nadziei jest Maryja

Znamy słowa Marii Konopnickiej, które włożyła w usta Maryi: ,,Nigdym ja ciebie ludu nie rzuciła, nigdym ci swego nie odjęła lica, ja po dawnemu moc twoja i siła – Bogurodzica”. Zobaczmy, ile dobra dzieje się w sanktuariach choćby na Jasnej Górze – Polska Kana. Ile tam przemiany serc? Gdy trudno i ciężko wołajmy: Matko Boża, wesprzyj, bądź ze mną. Ona zjawia się na ziemi. Ostatnio w Rwandzie, w Kibeho, po tych ostatnich strasznych wydarzeniach... Ona przestrzega: ,,Nie grzeszcie”. Ona prosi: ,,Odmawiajcie różaniec”.

Proszę was, abyście mieli ufność wbrew swojej słabości, abyście szukali pomocy u Boga, u którego tyle pokoleń ojców i matek tę ufność znajdowali, abyście od Niego nie odstąpili. Abyście nigdy nie utracili tej wolności ducha, do której On wyzwala... W różnych chwilach życia nie załamujmy się. Mamy tu, u pallotynów różne wspólnoty. Korzystajmy z ich pomocy. Te wspólnoty nas wspierają. Wzajemna, wspólna modlitwa jest nam potrzebna.

Boże błogosław codziennie moje dłonie, by były delikatne...

Boże błogosław moje oczy, aby umiały dostrzec potrzeby, aby nie przeoczyły tego, co niepozorne... aby inni dobrze się czuli pod moim spojrzeniem.

Boże błogosław moje uszy, aby usłyszały Twój głos, aby usłyszały wołanie o pomoc, aby były zamknięte na hałas i próżne gadanie...

Boże pobłogosław moje usta, aby świadczyły o Tobie, aby nie wychodziło z nich nic, co mogłoby niszczyć, aby nie zdradzały tego, co mi powierzono w tajemnicy, w zaufaniu.

Błogosław Boże moje serce, aby stało się mieszkaniem Twego Ducha, aby innym dawało ciepło i było pełnym przebaczenia, aby potrafiło dzielić radość i smutek.

Drodzy, miejcie nowe doświadczenie Nadziei, której tak bardzo potrzeba dzisiaj każdemu z nas, gdzie jest tak dużo problemów, zakrętów. Gdzie mamy pójść z tym wszystkim? Właśnie to jest nasza Nadzieje: Chrystus, Matka, Kościół, Święci, Aniołowie Stróżowie – wzywajmy ich pomocy. I bądźmy ludźmi błogosławieństw, czyli dobrej mowy, szlachetnych myśli. Tego z całego serca życzę. Amen.

Niech Bóg wam błogosławi †